piątek, 17 czerwca 2016

I tyle

Limit na najbliższe dni 800kcal. Nie lubię nieparzystych liczb, dlatego nie 900, nie 700. A dlaczego nie 1000? Bo za dużo. Jestem podłamana bo doszła mi na koniec roku kolejna 1 przez którą mogę nie zdać. I nie wiem jakim cudem z trzech 1, dwóch 4 i jednej 2 wychodzi mi 1. :) Dzisiejszy bilans jest chujowy, niestabilny i ogółem jakiś taki nijaki. Za to ćwiczę, badum bum. Codziennie robię to 30-dniowe wyzwanie. A, nie wiem ile to wszystko ma kcal, ale definitywnie za dużo. Wczoraj aż tak dużo nie zjadłam i znowu zawitało 74-75kg.


grahamka z sezamem, siemieniem lnianym, słonecznikiem, dynią, jajko na twardo
grahamka ^, plaster szynki
grahamka ^, jajko na twardo
grahamka^, mały kawałek mięsa z gołąbka, kapusta z gołąbka (mięso oddałam psu)
2 lubisie 230?
jabłko

sądzę, że wyszło jakieś 2000kcal, a to bardzo niedobrze
no i do tego wyzwanie 30-dniowe + 40 przysiadów

wtorek, 14 czerwca 2016

Zapominam, ale...

Ciągle zapominam o ćwiczeniach. Trzeba pamiętać. Tak... Nadal nic nie zaliczyłam, a to ostatni tydzień. 3 msc do 66kg. Sporo czasu, a chciałabym zrobić więcej, a nawet to zrobię. Przysięgam to sobie, że wszyscy będą mieć zdziwione miny i będą mówić "wow, jak schudła". Chcę tego, będą zazdrościć.
Zbieram się już 2 dzień żeby dodać posta, ale ciągle jem. Najpierw jest tak, że jem małe śniadanie idzie super, a po obiedzie - napad żarcia, pochłaniam wszystko jakby organizm się bronił. Ale to nieprawda, to moja wina, że nie daję rady. Dziś będzie dobrze, zbyt wiele razy już upadłam.

 Przyszła do mnie nowa waga, zaczynam żałować jej zakupu i to bardzo. Wydaje kasę na jakieś wagi, a pies znowu musi iść do weterynarza. I co? I chuj, nie mam żadnej kasy, a widzę, że bardzo cierpi i jest to moja wina. Wszystko się sypie.

na wadze 74,5kg (13 czerwca)


Już się ogarnęłam, ale postanowiłam nie usuwać tego emo-posta. Jutro dodam bilans, będę liczyć kalorie, ale bez limitu tak po prostu. Patrzę na to co udało mi się osiągnąć i czemu nie iść dalej? Po co się załamywać? Jak nie teraz to jutro, a jak nie jutro to zawsze będzie czas na to. :)

Wczoraj było 74, dziś 76kg. Waha się, ale to normalne. Ćwiczę, staram się jeść w miarę zdrowo, ale nie idzie w ogóle. Nie dodam bilansu z dziś bo wyszedł strasznie słabo.

czwartek, 9 czerwca 2016

Znowu mnie nie było...

za co przepraszam. Dzisiaj miałam iść na kręgle, a po nich na pizze i stało się. Bum - otrząśnięcie się. Nie możesz tego zjeść, znowu przytyjesz.

Tęsknie za aną, trudno mi bez niej od tak sobie egzystować. Zepsuła mi się waga, zamówiłam nową, ale nie wiem kiedy przyjdzie. Stara pokazuje cały czas 1kg nawet wtedy, kiedy nikt na niej nie stoi, a kiedy ja na niej staje pokazuje 75kg co jest niemożliwe ponieważ opychałam się przez kilka dni i jej nie wierzę. Oby do poniedziałku doszła. Zapomniałam kompletnie o czerwcowym wyzwaniu więc zaczynam je dziś, dorzucę hula hop i trochę jazdy na rowerze.

To okropne. Wszędzie czuć jedzenie, aż trudno się powstrzymać... Dopiero jadłam serek wiejski, a już jestem głodna - masakra. Cholernie trudno jest się trzymać w domu w którym gotuje się po staremu. Goloneczki, boczek pieczony, a to kiełbaska, kaszanka itd. Wszystko strasznie kaloryczne. Niedługo znów idę do dentysty na leczenie dwóch 7 na dole, jak będą wyleczone to będę dalej uśmiechać się do dziadka, a może dorobię się aparatu. Wstępnie się zgodził zapłacić za niego, ale matka już awantury robi, że nie, że to jej obowiązek i ona ma mi go zapewnić. Szkoda, że nie widzi jak przez to 'cierpię', trudno mi się odzywać przez to do ludzi, a jeśli już to tak zakrywam twarz, że seplenię. Mimo to i tak jestem dość pewna siebie. Doszukuje się wad w sobie i efektów działania any.


2 kanapki z wędliną - 135
szklanka ryżu, warzywa z patelni - ok 230
serek wiejski light - 121
3 sucharki 120

15min hula hop

606/600

sobota, 4 czerwca 2016

Nic się u mnie nie dzieje, po prostu dodam bilans. A tak.
Szukam Olciuka / Kociaka, może ktoś wie gdzie się podziewają .-.

Ona wie. Musi o nas wiedzieć. Dziś zjadłam niestety bardzo dużo... Ale w miarę normalnie, a ona do mnie z tekstem "nie żryj tyle", nie pierwszy raz w tym tygodniu. Teraz jedynie co to wyzywa od najgorszych, jak siedziałam u niej w pokoju to kazała mi wypierdalać. Dosłownie, wypierdalać. Cóż rzec jeszcze mogę... Zamówiłam koszulkę, powinnam wziąć L żeby mieć motywację do chudnięcia. XL jest opięta, nienawidzę takich. Odstaje mi w takich sadło i te okropne cycki. Muszę się pozbierać, muszę przestać jeść i płakać z powodu tych cholernych zębów. Za jakiś czas będą normalne, będę mieć znajomych, będę chuda. Potrzebuję tylko czasu, a tego mam chyba dużo. Wyszłam dziś na rower, nie pojechałam daleko. W jedną stronę z 200m, a jak wracałam to powrócił ból kolana, mówiłam mojej matce ale nic sobie z tego nie robi. Wszystko zwala na wagę, może to i prawda, ale bez powodu nie boli kolano zawsze po jakimś wysiłku od grubo ponad 5 lat.


Jestem na początku 2 sezonu Heartlandu, jest ok, ale mogliby bardziej odwzorować książkę. O wieeelu rzeczach pozapominali. Pozmieniali też sporo np. ojciec głównej bohaterki miał wypadek podczas zawodów w skokach, a nie ganianiu byka. :v





piątek, 3 czerwca 2016

Sześćset

Więc zaplanowałam sobie jeść 600kcal. To dobra liczba, tak przynajmniej myślę. Nie było mnie booo przyszłam do domu, kiedy powinnam być w szkole. Miałam powód, koleżanka oblała mnie colą, ale nie. Dostałam wpierdol, matka pozabierała mi wszystko. Powinnam dostać okresu, ni widu, ni słychu. Nie ma. I źle, dziś wf którego nienawidzę. Wolę ćwiczyć sama. Na polskim było o eufinizmach. Przykład? "Nie mówi się moda dla grubych tylko moda dla puszystych". Szkoda, ze takiej mody nie ma. A no tak, waga znowu to głupie 76kg, było 74... Ale zjebałaaam. Po prostu będę się trzymać na tych 600kcal w porywach do 800 max. W planach mam iść na rower, pokręcić w końcu hula hop i nauczyć się kręcić nim w lewą stronę. Co tam jeszcze w szkole... Hm, widziałam dziewczynę o nogach wręcz idealnych. Podobają mi się, dwa patyki. Nienawidzę krągłości, faceci tak bardzo na nie lecą, tak bardzo chcą niemożliwych kształtów, żeby kobieta była piękna i idealna bez makijażu. Hah, śmieszą mnie ich wymagania. Bardzo śmieszą, jak dobrze że już nie odczuwam pociągu seksualnego do jakiejkolwiek płci. :)

Na zimę chciałabym wydziergać sobie sweter. Po prostu zwykły szary albo bordowy sweter. Taki jak jest na thinspiracjach z nogami, jest uroczy, ciepły i w ogóle jak zrobię go sama to satysfakcja mnie ogarnie.

Jest 22:35, oglądam Heartland. Wróciłam do niego po kilku latach, podoba mi się. Chciałam kupić książki już teraz, no ale halo. Dziecko drogie skąd ty tyle pieniędzy weźmiesz? ._. Jestem głodna, bardzo, bardzo głodna. Piję herbatę, może minie, oby. A może serial mnie tak wciągnie, że zapomnę o tym? Tak, niech wciąga dalej. Jacyś debile strzelają sobie fajerwerkami, czas uspokajać psa...

ś: 3 sucharki 120
o: kawałek piersi z kurczaka na parze, ryż 240
p: jabłko 70
k: 3 sucharki 120 (planowane)
550/600

10min intensywnego kręcenia hula hop

niedziela, 29 maja 2016

Jutro

Jutro będzie dobrze. Zawaliłam 5 dni z rzędu, były to najgorsze (aktualnie) dni w moim życiu. Nigdy więcej nie chcę już tyle jeść, jutro pewnie dostanę okresu, waga wzrosła. 77kg. Dupa boli mnie niemiłosiernie, wyszłam tylko na 20km na rower i co? Wracam, ledwo chodzę, a miałam przejechać 60 łącznie. Nie wyszło. Wróciłam od ojca po 14 (cała czerwona, za mocno się opaliłam), zjadłam obiad i poszłam spać. Wstaje - jedzenie... Wchłonęłam kabanosy, 2 banany, serek, kanapkę, fitellę która miała masakrycznie dużo kalorii. A do tego piłam słodki napój żeby jakoś jechać na tym rowerze i się trzymać. Jutro dodam wymiary, nie wiem co z jedzeniem, wiem, że jest chaotyczny post i tak naprawdę nikt nie będzie wiedział o co w nim chodzi. Aktualnie udaję, że się uczę choć tak naprawdę czytam blogi i staram się uczyć na wos, ale nie wychodzi mi. TOTALNIE zjebałam sobie szkołę, muszę to naprawić. Po prostu muszę.


Albo nie.
Wymiary:

szyja - 33cm
biust - 103cm
pod biustem - 88,5cm
talia - 90cm
brzuch w pępku - 105cm
biodra - 103cm
udo lewe w najgrubszym miejscu - 65cm
udo prawe w najgrubszym miejscu - 67,5cm
udo l nad kolanem - 43,5cm
udo p nad kolanem - 43,5cm
łydka l w najgrubszym miejscu - 40cm
łydka p w najgrubszym miejscu - 39,5cm

masakra

czwartek, 26 maja 2016

Znowu wolne

12:00
Dzisiaj znowu wolne... Jak ja tego nie lubię, matko... Obym nie zjadła dużo, jak najmniej. Po prawej stronie pojawiło się czerwcowe wyzwanie z jakiegoś portalu o zdrowym odżywianiu. Stwierdziłam, że czemu nie? Poćwiczę, tłuszcz mi spadnie, z hula hop będzie mi łatwiej. W środę zrobię sobie kilkudniową przerwę od hula hop, czytałam że za dużo ćwiczeń z nim obija nerki, które mogą później źle pracować, a tego nie chcemy. Nawet jeśli to nieprawda to trudno, przyda się przerwa żeby siniaki się wygoiły. Mam w planach poćwiczyć, jeść mało, wyjść na dwór i ogółem zrobić coś ze sobą.


15:27
Zjadłam obiad, wyszłam na dwór, pojeździłam pół godziny na rowerze i niedługo idę znów pojeździć. Jest ciepło, założyłam wyjątkowo krótkie spodenki. Nikogo aktualnie nie ma bo jest święto, mama wróci z pracy przed 18 więc mam sporo czasu na ćwiczenia. Rano byłam strasznie przybita bo moje śniadanie to aż 300kcal. Ale teraz jest lepiej, zobaczyłam ile spaliłam kalorii i wiem, że spalę ich więcej. Muszę się uczyć, ale strasznie mi się nie chce. Wiem, że muszę zaliczyć te 4 przedmioty. Mam jeszcze trochę czasu, ale i tak lepiej byłoby zaliczyć wszystko od razu. Jeśli je zaliczę to będę miała upragniony industrial. ♥

19:31
Bosz, masakra. Przyszła matka z pracy, kazała zjeść makaron i gulasz. Bez niego mój bilans byłby idealny... Znowu zawaliłam. ZNOWU.

BILANS
jogurt typu greckiego z brzoskwinią i marakują 114
2 kanapki z jajkiem 174
warzywa na patelnię 120
truskawki, arbuz 60
2 kanapki z wędliną 140
makaron, gulasz, pikantny ogórek 600

1348kcal

RUCH
hula hop - 40 min
jazda na rowerze - 1h